Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 11:07
Przeczytaj!

Czy ja dla kogoś coś znaczę?

W niedzielne popołudnie, kiedy stojąc w oknie siłowni więziennej przyglądałem się więźniom powracającym z widzeń z rodzinami wtedy zadałem sobie pytanie czy ktoś w ogóle o mnie myśli, pamięta, czy ja dla kogoś coś znaczę?
Czy ja dla kogoś coś znaczę?

Miałem potężna potrzebę bycia kochanym i kochać tak po prostu. Byłem w stanie uczynić wszystko, aby doświadczyć prawdziwej miłości. Zawołałem wtedy do Boga, jeśli jesteś a ja coś dla ciebie znaczę to proszę pomóż mi, daj mi jakiś znak, że mam dla ciebie znaczenie.

Miałem wszystkiego dość. Przerażały mnie moje myśli, moja przyszłość, w których jest tylko wizja krat i nienawiści.

Zanim znalazłem się w więzieniu, kiedy wypijałem alkohol nie było dla mnie problemem katować ludzi z powodu nienawiści, nie balem się dosłownie niczego i nikogo. Pamiętam jak po jakimś pobiciu sam zgłosiłem się na komisariat żeby mnie zamknęli, bo obawiałem się samego siebie. Każdego ranka budziłem się z uczuciem, że zaraz przyjedzie po mnie policja miałem tego dość…

Kiedy tak rozmyślałem będąc w tej siłowni nie widziałem innej perspektywy niż tej, która była przed odsiadką a nawet gorsza – tego się obawiałem.

Pewnego dnia – jakieś dwa lub trzy dni po tym, gdy zadałem Bogu tamto pytanie odbyło się spotkanie z ludźmi, którzy powiedzieli słowa, które wryły się głęboko w moje wnętrze. O tym ze Bóg mnie kocha takim, jakim jestem. Nie mogłem tego pojąc gdyż to ja sam nie byłem w stanie zaakceptować siebie.

Tego dnia, będąc sam na sam z Bogiem – powiedziałem szczerze – Panie wejdź do mojego życia i zmień mnie, bo ja nie potrafię. Nie zapomnę tego wydarzenia nigdy, ponieważ nigdy nie czułem takiego uczucia jak tego dnia. Bóg dal mi odpowiedź na moje pytanie, którego nikt inny nie mógł usłyszeć tylko Bóg. Byłem tego pewny.

Znalazłem a raczej zostałem przez Boga odnaleziony.

Moja relacja z mama była całkowicie zniszczona, ponieważ mimo ze bardzo ja kochałem równie bardzo ją nienawidziłem! Oczekiwałem od niej oraz mojego przybranego ojca tego, czego nie byli w stanie mi dać. Podczas odbywania kary dodatkowo stałem się osobą bezdomna (rodzice obawiali się mojego powrotu i wymeldowali mnie). Dokuczało i nie dawało mi to spokoju. Wiedziałem, że Bóg mi wszystko przebaczył, że mnie kocha i ja już potrafiłem kochać ludzi, lecz kiedy myślałem o mamie wzbierała we mnie złość.

Wiedziałem, że muszę z tym coś zrobić.

Wziąłem kartkę papieru i zacząłem pisać list, w którym napisałem żeby mi rodzice wybaczyli moje winy i że ja też im przebaczam. Przy tym łzy wylewały się z moich oczu niemalże potokami. Wtedy doznałem prawdziwej wolności od nienawiści, która nie pozwalała mi kochać rodziców takimi, jakimi są – to był Boży sposób na moje pełne uwolnienie od nienawiści.

Patryk


Podziel się
Oceń

Przekaż nam 1,5% podatku

 

Napisz do nas!